To byl bardzo przyjemny dzien. Za 100 000 rupii pan z Oong zawiozl nas motorowka na wyspe Rubhia i odebral po 5 godzinach. W tym czasie wyprobowalismy trzy miejsca do nurkowania. Niestety nie udalo sie natrafic na tzw. ogrody, czyli piekna zdrowa rafe. Miejscami jednak rafa byla juz w duzo lepszym stanie. Czasami odnosilo sie wrazenie jakby plywalo sie w wielkim akwarium. Wokol lawice malych i wiekszych ryb,na skalach rozgwiazdy, a czasem pojawial sie jakis kolorowy olbrzym. Nurkujac od strony Pulau Weh zauwazylismy na dnie calkowicie zniszczone samochody i ladnie poukladane w piramidki jakby kawalki rur. Auta, a wlasciwie ich szkielety, byly ze soba zwiazane. Dziwne. Moze to pozostalosc tsunami, ale po co zwiazali te auta... ?
Wieczorem odebralismy pranie od naszej Mamy z Mamamia (przemila starsza pani) i zamowilismy smazona rybe.