Geoblog.pl    Kalessin    Podróże    BIRMA 11.2011    Bagan dzień 3 i do Yangon
Zwiń mapę
2011
12
lis

Bagan dzień 3 i do Yangon

 
Birma
Birma, Bagan
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9566 km
 
Dziś o 17ej wyruszamy do Yangonu. Ja jednak nie mam zamiaru opuścić tej krainy nie zwiedzając Old Bagan. Grześ ma więc czas na relaks, a ja wstaję wcześnie, wynajmuję ponownie Colina i jego klacz Sandę (na rower nie ma sił po chorobie) i jedziemy zwiedzać. Za 4 godziny zwiedzania płacę 7000k. Na moją prośbę zatrzymaliśmy się przy skupisku niewielkich stup i świątyń. Pan handlujący obrazami zaraz do mnie dołączył oferując usługi przewodnika. Jestem oczywiście pełna podejrzeć. Po zeszłorocznym kontakcie z Wietnamczykami trudno jest uwierzyć, że ktoś robi coś dla Ciebie nie oczekując niczego w zamian. Oczywiście na koniec Pan pokazał mi swoje malowidła i zachęcał do zakupu, ale gdy odmówiłam z uśmiechem mi podziękował. W Wietnamie zażądałby pieniędzy za zmarnowany czas. I tak mój przewodnik oprowadził mnie po ciasnych i ciemnych wnętrzach budowli i opowiedział o 12wiecznych malowidłach ściennych, o duchach „nat”, dobrych i złych ograch, Buddzie.
Kilka słów o wybranych świątyniach:
Nathalung Kyaung – świątynia hinduistyczna (!!); w środku płaskorzeźby 6-ramiennego Siwy i 4-ramiennego Wisznu
Pahtothamya – zwiedzana w ciemności; chłopak z latarką podświetla malowidła ścienne; ciekawa
Gawdawpalin Pahto – ładna z zewnątrz ze względu na żółtawy kolor murów
Mahabodhi Paya – kojarzy się z hinduizmem, ale to nietypowa buddyjska świątynia z licznymi płaskorzeźbami Buddy; tu dorwała mnie Birmanka, kazała usiąść, pokazała jak się robi tanakę i wysmarowała mi nią twarz; z początku czułam przyjemny chłód, a potem już tylko skorupę na twarzy; oczywiście kobitka oprowadziła mnie po świątyni, a potem chciała sprzedać jakieś tkaniny; nie miałam potrzeby kupować żadnych ubrań, ale dałam jej w podziękowaniu pojemniczek perfum, które miałam ze sobą; ludzie w Birmie są naprawdę fantastyczni
Shwesandaw – znana z zachodów Słońca, ale też najbardziej popularna i tłoczna wieczorem; tu zresztą był wczoraj Grześ; rzeczywiście widoki świetne; tym razem zaprzyjaźniałam się z grupą dzieci birmańskich (łącznie z płaczącym mi na kolanach bobasem)
Ponieważ zwiedzeni poszło nam bardzo sprawnie, poprosiłam Colina, żeby już na obrzeżach Nyaung-U zatrzymała się przy „cave temple” i Shwezigon Paya. Ta druga to typowa złota, dość duża, stupa. Za to „cave temple” nie jest naprawdę jaskinią. To pozostałość po klasztorze, który obecnie stanowią wąziutkie i niskie i nieoświetlone korytarze wypełnione malowidłami. Dziś wyposażona w czołówkę na spokojnie sama oglądałam to, co zostało na ścianach budynku. Warto
I tak zakończyła się przygoda z krainą 2000 buddyjskich stup i świątyń.
Za to przed nami ostatnia długa podróż autokarem w Birmie. Trasa Bagan – Yangon. Czytałam przed wyjazdem, ze to dość mecząca trasa. Wyjazd 17:15 , cel ok. 4ej mówią jedni, ok. 6ej mówią inni. Zobaczymy.
Zaczęło się ciekawie. Oprócz nas dostrzegamy dwóch turystów – Japończyka i Szweda, z którymi później łapiemy taxi do centrum Yangonu. Kupiliśmy miejsca 39 i 40, ale wchodząc do autokaru kazano usiąść nam rząd bliżej, aby nam było wygodniej, a nie tak bardzo na tyłach. No, ok., jeśli tak chcą. Nam jest wszystko jedno. Po 15 minutach jazdy słychać huk, wszędzie widać czarny dym i czuć smród spalenizny. Pod miejscem 39-40 wybuchła opona robiąc wyrwę w podłodze… wow! Ktoś chyba nad nami czuwa… chłopakowi, który tam siedział rozwaliło torbę, ale jemu nic się nie stało. Koło wymienione i z wyrwą w podłodze jedziemy dalej. Co tam , ze chłopaki mają sporą dziurę pod nogami rzez która wlatuje kurz i spaliny. A potem zaczęła się podróż z prędkością 20-30km/h. Momentami wydawało nam się, że kierowca się zgubił. Jechaliśmy dziurawą, piaskową drogą po jakichś wsiach, ledwo mieszcząc się między drewnianymi płotami domów. Co jakiś czas dosiadały się grupy Birmańczyków, zwłaszcza sporo młodzieży. Kiedy zabrakło miejsc, ustawiono plastikowe krzesełka między siedzeniami i usadzono tam mężczyzn. Kierowca decydował kto gdzie ma się przesiąść. Nikt nie marudził. Autokar nadrabiał prędkością na asfalcie. Ledwo z przed maski uciekł nam koń i kilka psów. Na miejsce (Aung Mingalar Bus Station) dotarliśmy o 5ej. Taxi do centrum Yangonu 10000k na 4 os (2,5tys katów na os).
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedziła 8.5% świata (17 państw)
Zasoby: 155 wpisów155 48 komentarzy48 1932 zdjęcia1932 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
03.07.2022 - 18.07.2022
 
 
14.01.2022 - 02.02.2022
 
 
15.08.2021 - 28.08.2021