Na lotnisko w Stavanger dolecieliśmy liniami Wizzair po 20ej. Jesteśmy we dwójkę, gdyż znajomym choroba niestety uniemożliwiła przylot. Odebraliśmy wynajęte autko (Hyundai Kombi) i wyruszyliśmy w kierunku Lysebotn w poszukiwaniu miejsca na nocleg na dziko. Niestety mimo optymistycznych prognoz pogody (sprawdzałam pięć różnych), jednak padał deszcz :-( Padał tak mocno, że czekając aż przejdzie dotarliśmy prawie do celu, zjechaliśmy na pobocze i postanowiliśmy spędzić tę noc w samochodzie. Temp. 5stC.
Krajobraz w tej okolicy kojarzy nam się z Islandią - skały, mchy, pagórki, woda, dziko i bezludnie.
Większość trasy do Lysebotn prowadzi droga na szerokość jednego auta, ale ruch (przynajmniej o tej godzinie) jest znikomy, prawie zerowy.
Lysebotn to miejsce wypadowe do słynnego głazu Kjeragbolten zaklinowanego między skałami.
Z lotniska Stavanger jedzie się ok. 2 godzin.