Oczywiście obudził nas deszcz. Nie polepszyło się ani trochę. I tak było przez cały dzień.. godzinka bez deszczu i znów ulewa. Pojechaliśmy do Lysebotn i pokonaliśmy słynne 27 zawijasów w dół do miasteczka. Droga jest dość mocno zarośnięta więc serpentyny nie przerażają. Pół dnia spędziliśmy w okolicy czekając na poprawę pogody. Poddaliśmy sie dopiero po trzeciej i wyruszyliśmy w stronę Preikestolen na nocleg. Po raz pierwszy podczas naszych podróży pogoda totalnie nas pokonała. No i nie zobaczymy Kjeragbolten... szkoda.. No ale takie jest ryzyko mając bardzo ograniczony czas. Byle jutro było lepiej.
Zdecydowaliśmy się dziś na kemping Preikestolen. Wyraźnie najdroższe pole namiotowe - namiot+auto+2os = 280NOK (63zł/os) podczas gdy inne kempingi kosztują ok 140NOK (35zł/os). Przyznaję, że nawet nie wysililiśmy się, aby poszukać innego miejsca (zmęczenie te sprawy..). Sam kemping ok, chociaż za tą cenę to powinien mieć chociaż jakąś mini kuchnię, mikrofalę itp
Na wieczór wyszło upragnione słońce !!! Świat od razu wygląda inaczej.
Jesteśmy w Norwegii w okresie najdłuższych dni: do pólnocy na dworze jest jeszcze calkiem jasno, dopiero potem lekko się ściemnia, ale nie całkowicie i ok. 3ciej znów jest jasno.
Na polu rządzą kampery. Namiotów jest kilka.