Geoblog.pl    Kalessin    Podróże    SRI LANKA    A jednak warto było przyjechać na Wijaya Beach…
Zwiń mapę
2022
30
sty

A jednak warto było przyjechać na Wijaya Beach…

 
Sri Lanka
Sri Lanka, Unawatuna
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 7879 km
 
Kto czytał mój wczorajszy wpis wie, że jesteśmy dość rozczarowani zarówno naszym miejscem noclegowym, jak i tutejszą plażą, która rajska wcale nie jest. Napisałam również , że jedyne, co może sprawić, że nie będę żałowała przyjazdu tutaj, to spotkanie w naszej spokojnej lagunie żółwi, które tu podobno bywają. To, co się dziś wydarzyło przeszło wszelkie moje oczekiwania , nadzieje i wyobrażenia!!! Na pewno ten dzień zapamiętam do końca życia. Na plażę dotarliśmy koło 11ej i znaleźliśmy miłą miejscówkę pod koniec plaży. Fajne podwójne zacienione leżaczki przy niewielkiej knajpce. Dziś niedziela, więc na plaży i w wodzie więcej miejscowych niż turystów. Minęły może dwie minuty od mojej rozmowy z Brytyjką o tym, że żółwi ani widu ani słychu, gdy zobaczyłam jak kilka osób wskazuje coś w wodzie niedaleko nas. Podbiegłam wypatrując żółwia, ale nic nie było widać. Tylko jedna z tych skał, których tu pełno. Tylko że ta skala o średnicy myślę ponad metra się poruszała !!! Coś niesamowitego!!! Spodziewałam się żółwi o średnicy max 20-30 cm, a tutaj pływał kolos! Grzegorz stał sporo dalej tyłem i nie widział całej sytuacji. Żółw popłynął w jego stronę. Zawołałam , Grześ sie odwrócił, a tuż przed nim wyłonił się z wody olbrzymi łeb. I tak się zaczęło. To nie była chwila, krótkie spotkanie. Prawie dwie godziny z przerwami żółwie towarzyszyły nam w wodzie. Były dwa. Nikt ich nie gnębił, miały przestrzeń i chyba było im dobrze bo mogły w każdej chwili odpłynąć. Ktoś powiedział, że lubią jasno zielone glony, więc gdy żółwie były w okolicy wrzucaliśmy glony do wody, a one pożerały je z przyjemnością. Były chwile, gdy nurkowalam z okularkami sama tuż koło jednego z nich albo stojąc w wodzie nagle czułam jak coś się o mnie ociera. Odpływały na trochę i znów do nas przypływały. Każdy z nas delikatnie dotknął ich skorupy, przepływały bliziutko. Co kilka minut wynurzały się, żeby nabrać powietrza i znów pływały pod powierzchnią. Siedzieliśmy w wodzie prawie dwie godziny. Paweł i Wojtek koniecznie chcieli dać jednemu z żółwi odrobinkę glonów i obu się udało. Fantastycznie było koło nich nurkować, nie w żadnym oceanarium, czy innym miejscu stworzonym przez człowieka, ale na wolności , z wolnymi , kilkudziesięcioletnimi, majestatycznymi stworzeniami. Równie szczęśliwa czułam się lata temu , gdy na zachodnim wybrzeżu USA trafiliśmy na plażę z setkami lwów morskich. To są dla mnie takie przeżycia, których się nie zapomina. Cudownie, że tu jesteśmy !



A na wieczór zajechaliśmy do miasta Galle, żeby pospacerować po malowniczych, ale bardzo nieazjatyckich kolonialnych uliczkach wśród kolonialnych zabudowań i murów fortyfikacji tego miasta. Dokupiliśmy kilka pamiątek i zjedliśmy lody rzemieślnicze w knajpce, która okazała się być domem mieszkalnym pewnej rodziny słynącej z produkcji lodów. I ku olbrzymiej radości dzieci do naszej wioski wróciliśmy BIAŁYM tuk tukiem z napisem VIP, ledowymi światełkami i głośna muzyką Boga Marleya! Czyli został nam tylko złoty tuktuk do zaliczenia…

Aaa, i mieliśmy dziś spotkanie z ponad metrowym żółtawo-złotym wężem , który zdaje się mieszka niedaleko nas. Wszystko wskazuje na to, ze to tzw. rat snake, dość tu popularny, chodzący po drzewach i na szczęście niegroźny olbrzym. Wierzcie mi, że wglądał całkiem groźnie…
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (16)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedziła 8.5% świata (17 państw)
Zasoby: 155 wpisów155 48 komentarzy48 1932 zdjęcia1932 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
03.07.2022 - 18.07.2022
 
 
14.01.2022 - 02.02.2022
 
 
15.08.2021 - 28.08.2021