Jeszcze przed 5tą w nocy opuściliśmy nas hotelik i wyruszyliśmy na lotnisko. Wielki plus dla linii lotniczych LOT za posiłki! Świetne wege curry na pokładzie, a chłopaki zajadali się kurczakiem "jak w Polsce", a potem kolejny posiłek to całkiem smaczne spaghetti. I minus za przymusowo przyciemniane szyby przez chyba 6 czy 7 godzin lotu!!! Rozumiem, że ma to na celu wyciszenie pasażerów, umożliwienie odpoczynku itp, ale niech to trwa max 3 godziny, a nie prawie cały lot (który rozpoczął się przecież nie o 4 czy 5ej, ale po 8 rano!). Tak się cieszyliśmy, że w tą stronę lecimy za dnia, że popatrzymy na pustynie i góry w Omanie czy Iraku. To najbardziej lubię w lotach do Azji.Tymczasem widziałam fragment Indii , a potem dopiero Turcję. Niewyraźnie, w niebieskim kolorze dostrzegalam pustynie i fantastyczne góry Iraku, zamazane i ledwo widoczne... ufff...
A w Polsce +1st C i śnieg z deszczem, plucha. Cuuudownie... ;)
Chciałoby się zostać dłużej w cudnej Sri Lance.
Bo wyjazd wypadł wzorowo, a kraj okazał się ciekawszy i piękniejszy niż się spodziewałam. I jest to świetna destynacja na podróże z dziećmi. A dlaczego..?
- bo kraj jest zróżnicowany, każdy znajdzie coś dla siebie (świątynie, trekkingi , plantacje herbaty, safari, słonie, piękne plaże , pływanie z żółwiami, podróże pociągami i tuk tukami, ewentualnie wyprawa na wieloryby itd)
- bo łatwo się po nim podróżuje (lokalnie bez problemu można złapać tuk tuka czy taksówkę), na dalsze dystanse zawsze można zamówić kierowcę z autem, a w przypadku niektórych obszarów bez problemu można pojechać pociągiem czy autobusem (najmniej komfortowa opcja)
- bo ludzie są bardzo przyjaźni i życzliwi (oprócz Colombo) i wykazują szczerą troskę i chęć pomocy (z krajów, które zwiedziliśmy, zdecydowanie Sri Lanka wygrywa w tej kategorii! W Wietnamie generalizując była masakra {naście lat temu choć wątpię, żeby mentalność zmieniła się przez ten czas} - traktują Cię jak worek ziemniaków, próbują oszukać i naciągnąć na wydatki, ludzie mało życzliwi; w Birmie ludzie byli życzliwi, ale też zdystansowani, zastraszeni przez rządzących {np za przenocowanie turysty groziła kara więzienia}; na Sumatrze religia dystansowała do nas ludzi (muzułmanizm); na Sri Lance - rewelacja, jak to powiedział jeden z naszych kierowców "to są Wasze wakacje, Wasz czas, macie być zadowoleni"
- bo nie ma tu malarii (choć oczywiście są inne świństewka jak denga itp więc repelenty w użyciu)
Za czym będziemy najbardziej tęsknić:
- ja na pewno za budzącymi nas odgłosami dżungli
- za niesamowitymi drzewami, za całym zwierzyńcem
- chłopcy (choć my również) szczególnie za tuk-tukami
- za sokami owocowymi i pysznymi shake'ami
- za krabami pustelnikami, które skradły nasze serca i za żółwiami, gekonami, słoniami i całą resztą z wyjątkiem wielkiego żółtego węża i niezbyt licznych komarów
- za naszym małym rajem w Beach Cabanas koło Tangalle
- za zachodem słońca na Pidurangala Rock
i za zapachami i smakami Azji (dzieci za smakami niekoniecznie he he, chyba że mowa o owocowej stronie tego kraju)
Jaki kraj teraz wybrać na kolejną wyprawę, hmm...?