Dzis mielismy okazje na wlasne oczy zobaczy kraine 3000 wysp - Ha Long Bay, zapisana na liscie UNESCO. Jak sie szybko okazalo na 18 osob bioracych udzial w wycieczce,poza 2 Koreanczykami i Japonczykiem towarzyszyli nam...sami Polacy! Trafilismy na duza grupe z biura turystycznego, takze poczulismy sie jak w domu
Nazwa HaLong oznacza "zstepujacego smoka" i wiaze sie z tym legenda o smoku, ktory przedzierajac sie przez gory, ogonem i lapami tworzyl doliny, a nurkujac w morzu zalal teren tworzac zatoke tysiecy wysp..
Plynelismy statkiem Golden Lotos. Po ostatniej nocy byl to prawdziwy luksus. Ladna kajuta, lezaki na gornym pokladzie i smaczne owoce morza. Co prawda na pokladzie nie mozna spozywac wlasnego alkoholu,a w barze byl bardzo drogi,ale Polacy zawsze sobie poradza :-)
Zatoka jest pekna. Niestety mgla odebrala nieco uroku. Szkoda, ze nie bylo promieni slonca odbijajacych sie od powierzchni wody,ani cieni gorzystych wysepek. Ale i tak bylo na co popatrzec. Poplywalismy wsrod wysp kajakami i zawiedzilismy piekna jaskinie Suprising Cave - obszerna i z bogata szata naciekowa. Na Ha Long sa tez male plywajace wioski. Na malych platformach na wodzie zyja ludzie, a takze psy strozujace, ktorych lapa nigdy nie stanela na ziemi. Smutne to, ale chyba przez cale zycie zjadac rybki i biegac po drewnie niz wyladowac na talerzu...
Na skok z pokladu do wody nikt sie nie zdecydowal, za to jeden z Wietnamczykow pokazal nam swoje watpliwe umiejetnosci wokalne podczas karaoke. :-) Noc na lodzi - fajnie :-)