Do poludnia cieszylismy sie jeszcze slonecznym i upalnym dniem w Mui Ne. Kapiel, plaza i w droge do Ho Chi Minh City, czyli dawnego Sajgonu. Dotarlismy dopiero o 19ej. Az dziw, ze Hanoi, a nie Sajgon jest stolica. Ho Chi Minh City jest o wiele wieksze i nowoczesniejsze. Troche mniej tu klimatu prawdziwej Azji w porownaniu do Hanoi, za to z pewnoscia jest tu co robic. Pelno tu Amerykanow i Europejczykow i pelno knajp serwujacych dania z roznych stron swiata (duzo wloskiej kuchni). No i strasznie ciezko znalezc pokoj. Szukalismy w okolicy Sinh Cafe, czyli Bui Vien itp. Wszedzie slyszelismy "full". Hm. Ceny to min 15$/pokoj, ale warunki lepsze niz w Hanoi. Pokoje przestronne, z jednej strony z balkonem i widokiem na uliczke, z drugiej z oknem wychodzacym na mur 20cm dalej (i te sa tansze). Dzis mamy pokoj z balkonem za 15$, ale jutro zwalnia sie inny za 10$ i tam sie przeniesiemy. Pokoj podobno taki sam, a cena nizsza, gdyz jest od strony muru i az na 4tym pietrze.
Po pierwszym spacerze moge stwierdzic, ze ceny pamiatek sa niskie, a ceny w knajpach dosc wysokie, Kserokopie Lonely Planet kosztuja ok 80tys za cienszy i 130tys za grubszy - np. po Tajlandii. Stozkowy kapelusz za 35tys (cena wyjsciowa), a do tej pory spotykalismy sie z cenami 40-100tys), itd.
Jutro Cu Chi Tunnels i swiatynia Cao Dai.