Od rana udalo nam sie chwilke poplazowac i wykapac i na lotnisko na samolot do Sajgonu. Druga polowe dnia spedzilismy na zakupach. Postanowilismy kupic sobie sredniej wielkosci plecaki. Oczywiscie sa to podroby znanych firm i jakosc wyjdzie w praniu, ale kosztuja ok. 25zl, a w Polsce 150-250zl. I kurtki zimowe (niby North Face) z odpinanym polarem za jedyne 110zl. To teraz mozecie sobie wyobrazic jak wygladaja nasze bagaze. Sa meeega wielkie i ciezkie. Na dodatek unikanie brodzenia w wodzie w Hoi An na nic sie zdalo, gdyz zlapalo nas takie oberwanie chmury, ze zalalo cale ulice i w skarpetach i trampkach brodzilam po lydki w wodzie wymieszanej z brudem ulicy. Fuj...
To tyle na dzis.
Info praktyczne:
Z lotniska na Phu Quoc na Long Beach placilismy za moto-taxi 10tys/os. W druga strone nie bylo juz tak latwo! Nagle wszyscy chcieli 30tys. Po dluugich, upartych negocjacjach i rezygnacji kilku kierowcow, pojechalismy za 20tys/os. Czasami Wietnamczycy sa potwornie meczacy.