Dzis skuter ciag dalszy :-) Wynegocjowana cena to 60 tys rupii za dzien. Jedziemy na poludnie. Podobno drogi sa tam kiepskie i odradzano nam wyprawe, ale moze przesadzaja... Ponizej Tomok droga rzeczywiscie zrobila sie zwirowo-kamienista, ale nie najgorsza. Potem znow byl asfalt. Wjezdzalismy troche w glab wyspy, brzeg zniknal z pola widzenia i stopniowo pielismy sie w gore az wjechalismy na wysokosc 1500m npm. Zrobilo sie chlodniej. Wokol bujna roslinnosc, niewielkie tarasy ryzowe. sporadyczne budynki, jakby opuszczone wioski. Nastepnie, dosc nudny i meczacy odcinek miedzy Parmonangan a Nainggolanu. Teren sie obniza, i gdzies przed Nanrunggu asfalt zamienia sie w kamienie, gruz i dziury. Nie ma ani widokow, ani tradycyjnych domostw, ani ciekawej rozlinnosci. Za to jak juz sie przebrnie, od Nainggolan powraca niezly asfalt i ladne widoki na drugi , gorzysty brzeg. Objechanie calej wyspy z kilkoma krotkimi postojami zajelo nam 5,5 godz. Znow zlapal nas deszcz pod koniec trasy, ale krotki.Deszczowki warto jest miec ze soba, gdyz jak narazie pada tu codziennie, ale lokalnie. Ciemnie deszczowe chmury od godzin poludniowych kraza nad roznymi czesciami wyspy polujac na podroznych :-)Na koniec podjechalismy ponownie do Tomok, aby zaopatrzyc sie w owoce i pamiatki. Maja tu sporo bardzo ladnych T-shirtow, ale niestety brak typowo kobiecego kroju. Kupuje wiec glownie Grzes, choc mi tez jakis pamiatkowy T-shirt sie przyda. Trzeba tu mocno negocjowac. Ceny poczatkowe za rozne pamiatki zaczynaja sie czasem nawet od 200tys, a koncowo kupuje sie za np 70tys. T-shirty kupowalismy za 35tys czyli $3,5. Zostalismy tez posiadaczami sporego drewnianego gekona na sciane. Gekon jest symbolem zycia, ale zycia mobilnego, bez przywiazania do jednego miejsca. Gekony towarzysza nam w Azji od poczatku. To nasi ulubience. Sa w kazdym pokoju "hotelowym". Ich nawolywania rozpoznamy juz wszedzie :-) fajne jaszczury
Wieczor przy piwku i owocach i ze slodkim miejscowym szczeniakiem.
Co do zwierzat, to jez. Toba to pierwsze miejsce, gdzie spotykamy mnostwo psow. Jeszcze wiecej jest halasliwych kotow z krotkimi ogonami, ale do nich jestesmy juz przyzwyczajeni. W przeciwienstwie do Birmy, Wietnamu czy Kambodzy, zwierzaki wygladaja na zdrowe, dobrze odzywione i szczesliwe. Psow jest gdzie indziej malo, gdyz Muzulmanie uwazaja psy za zwierzeta nieczyste. Batakowie co prawda jadali psy (prawdopodobnoe jeszcze zdaza sie, ze jadaja) ale traktuja je takze jako strozy i domownikow. Rzadza jednak koty, ktore nocami naprawde nie daja spac swoimi krzykami i miauczeniem. Sa wszedzie i jest ich mnostwo. Potrafia siedziec przy tobie w restauracji i bezustannie miauczec o jedzenie, ale poza tym do ludzi nie lgna w ogole.