Z rana pożegnaliśmy się z Kandy i wraz ze sporą grupą turystów czekaliśmy na dworcu na pociąg do krainy herbaty. Nasz gospodarz zakupił bilety w wagonie rezerwacyjnym 3iej klasy. Co prawda kupił trzy bilety ale grupa mężczyzn ze Sri Lanki zaproponowała nam zmianę miejsc, dzięki czemu wszyscy mieliśmy miejsca siedzące. Dobrze bo w 3 klasie siedzenia są tak wąskie, że jedno z nas musiałoby stać. Za to panowie, choć mieli o jedno miejsce za mało, mogli chociaż siedzieć razem, grać w karty, potajemnie popijać mocny trunek i na cały regulator puszczać rozmaitą muzykę ze sporego głośnika. Z każdym kilometrem byli coraz bardziej weseli i roztańczeni. Niemniej byli tez mili i uśmiechnięci, wiec jakoś im tą muzykę musieliśmy wybaczyć. W naszym wagonie były jeszcze ze trzy czy cztery grupki z Europy, z czego dwie to Polacy - rodzinka i dwóch chłopaków.
Podróż trwała 4 godziny. Nie było tłoczno, czego się obawiałam . Były nawet wolne miejsca. Pociąg tylko z początku jechał szybciej, wkrótce zwolnił do 30km/h wiec w każdych otwartych drzwiach siedzieli ludzie podziwiając widoki. Wszystkie okna były otwarte, a temperatura była idealna. W górach czeka nas odpoczynek od upałów. Ma być 20 st w dzień i ok 10st nocą.
Za bilety zapłaciliśmy 18zl , a gdybyśmy kupowali online przez pośrednika zapłacilibyśmy ok 200zl.. co prawda byłoby to w 2iej klasie, ale różnica to zaledwie trochę wygodniejsze i szersze siedzenia. Tu nam wystarczająco dobrze ;)
Trasa do Elli uważana jest za jedną z piękniejszych tras kolejowych w Azji a nawet na świecie , w szczególności odcinek, który planujemy w sobotę bo dziś wysiadamy w połowie drogi. Niemniej i tak co jakiś czas ukazywały się bardzo przyjemne widoki na wzgórza, góry i herbaciane pola.
To była głośna, ale bardzo przyjemna podróż. Graliśmy w uno i podjadalismy kupione w pociągu orzeszki. ;)
Nuwara Eliya to ładne miasteczko położone na wys. 1900 m n.p.m. Pełno tu zakrętów, no i wszędzie rosną krzewy herbaty. Jest już bardziej turystycznie, lepsze sklepy i wyraźne centrum. Po odpoczynku pojechaliśmy do Bluefield Tea Factory. Pani pokazała nam proces produkcji herbaty, przeszliśmy się po herbacianych polach i skosztowaliśmy herbaty super mocnej, cynamonowej i truskawkowej. Wojtek był zachwycony wycieczką, zrywaniem liści i testowaniem herbaty. Chyba jeszcze jakąś fabrykę odwiedzimy… :)
PS w pijalni herbaty sami Polacy :) w restauracji na kolacji również
Zdjęć dziś nie wstawię bo zmieniliśmy plany i czeka nas krótka noc wiec pędzę spać. Może jutro się uda.