Dziś od rana składanie namiotu, ale zanim wyjechalismy, poszliśmy plażować i korzystać z dmuchanego toru przeszkód. Chłopaki dostali kamizelki i wpław dotarliśmy do dmuchańca. Paweł początkowy wystraszony i zapłakany, potem tak się wczuł w zabawę, że wracać nie chciał. Oczywiście trzeba go byo asekurować bo boi się wpadania do wody i zamoczenia głowy, ale dzielnie przeszedł tor kilka razy. Wojtek szalał ze mną lub sam. Zjeżdżaliśmy do wody, wdrapywaliśmy się na przeszkody, przeskakiwaliśmy opony i często wpadaliśmy do wody. Zabawa na całego!
A potem udaliśmy się w kilkugodzinną podróż do Kotoru w Czarnogórze z przerwą w genialnej chorwackiej restauracji przy samym morzu. Wszystko było przepyszne - moje spaghetti z tuńczykiem, Grzegorza z owocami morza, mięsa i inne makarony.
Do Kotoru dojechaliśmy z zachodem słońca. Jechało się przyjemnie bo droga dojazdowa jest bardzo ładna. Spaliśmy w apartamentach Casa Mia (z booking.com) , które bardzo polecam.